Oddanie - Dzień 3 - Nawiedzenie - głos który oczyszcza
Wraz z Maryją udajemy się dzisiaj do domu Zachariasza. Zapewne dobrze pamiętamy ewangeliczną sceną nawiedzenia św. Elżbiety przez Matkę Bożą. Chciałbym teraz zwrócić uwagę tylko na jeden aspekt tej wizyty. Krewna Maryi mówi do Niej: „Skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się dzieciątko w moim łonie” (Łk 1,44). Pozdrowienie to było zapewne zwyczajnym powitaniem, odwołującym się do Bożego pokoju: „Szalom”, tj. „Pokój z tobą!”. Nie tyko Elżbieta usłyszała Jej głos. Jakieś wewnętrzne poruszenie łaski dotknęło również małego Jana Chrzciciela. Coś niesamowitego dzieje się, gdy Maryja zwraca się do św. Elżbiety.
Niektórzy z ojców Kościoła mówili, że w tym momencie Jan został oczyszczony – przygotowany do misji, którą miał pełnić. Można powiedzieć, że w tej scenie Maryja jest kaznodziejką, dzięki której głoszeniu zstępuje Duch Święty. To, co się dzieje ze św. Elżbietą i Janem Chrzcicielem, jest więc pierwszym zesłaniem Ducha Świętego.
Zarazem widzimy w tej scenie figurę naszego kaznodziejstwa Chrystusa. Oczyszczenie Jana dokonuje się za sprawą głosu Maryi i podobnie dzieje się, gdy my głosimy. Nasze słowa mają być słowami, które budzą łaskę w ludziach. Mamy głosić nie siebie, lecz Jezusa Chrystusa. Mamy głosimy tak, aby Duch Święty zstępował na słuchaczy. Jest to piękna misja, którą powierzył nam Jezus. W scenie nawiedzenia św. Elżbiety widzimy, jak się to wydarza w sposób doskonały. Maryja jest doskonałą kaznodziejką. Jakże krótkie było Jej kazanie! Nie trzeba mówić długo i erudycyjnie, żeby zstąpił Duch. Ważne byśmy sami byli Nim napełnieni. Wtedy będziemy tymi, na głos których inni się budzą i także otwierają się na Ducha Świętego. Nasze głoszenie nie może być grą przed wiernymi czy przed widzami. Ma być przekazywanie łaski.
Jeden raz w życiu odmówiłem głoszenia. Zanim zostałem kapłanem, umówiłem się z Panem Bogiem, że nigdy nie będę Mu odmawiał: „Panie Jezu, gdy poprosisz, żebym głosił, to zawsze pójdę głosić”. Ale jako młody kapłan trafiłem do Petersburga, gdzie musiałem posługiwać się obcym językiem. Pewnego razu miałem już tego dość, po prostu byłem zmęczony stałym wysiłkiem, którego wymagało przygotowanie kazania po rosyjsku. Przed Mszą Świętą, na której byłem głównym celebransem, poprosiłem jednego z braci od lat posługującego w Rosji: „Słuchaj, przeczytaj Ewangelię i powiedz kazanie, bo nie mam siły głosić. Już mi się język plącze. Odpocznę sobie”. Współbrat bez problemu się zgodził. Zaczął czytać Ewangelię. Przeczytał połowę i nagle stracił głos. Nie był wstanie powiedzieć jednego słowa. Pomyślałem wtedy: „Panie Boże, wracam na swoje miejsce”. Dokończyłem Ewangelię i wygłosiłem kazanie. Jak widać, Bóg dopomina się, abyśmy głosili, abyśmy nie byli milczącymi kaznodziejami.
Kaznodziejstwo jest jednak tylko jedną z przestrzeni, w której dokonuje się oczyszczanie ludzi i zstępowanie na nich Ducha Świętego. Cały nasz sposób bycia powinien być głoszeniem Jezusa Chrystusa. Pamiętam, że dawniej tam, gdzie mieszkałem jako dziecko, wszyscy pozdrawiali się słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” albo „Szczęść Boże!”. Kiedy wchodziło się do czyjegoś domu, mówiło się: „Pokój temu domowi”. Chrześcijańskie pozdrowienie zaczyna znikać z naszego świata. Bardzo zachęcam do tego, aby powrócić do chrześcijańskich pozdrowień, aby nie tylko samemu w ten sposób witać innych ludzi, ale również uczyć tego wiernych i wychowanków. Dlaczego? Dlatego, że wraz z chrześcijańskim pozdrowieniem zstępuje łaska. Pan Jezus mówi: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was” (Łk 10,5–6). Słowa wypowiadane przez nas, nie tylko te z ambony, powodują zstąpienie Ducha i łaski. Nie pozbawiajmy się tego! Nie wstydźmy się powiedzieć, wchodząc do sklepu czy kawiarni: „Szczęść Boże!”. Oczywiście dużo łatwiej przyjdzie nam to zrobić, kiedy będziemy w stroju duchownym – sutannie czy habicie. Dlatego o stroju także należy pamiętać.
Chrześcijańskie pozdrowienie jest wielkim dobrodziejstwem. Dzisiaj Matka Boża pokazuje nam, co może się dziać z innymi ludźmi, jeżeli pozdrawiamy ich w imię Jezusa Chrystusa. Zanim Jan Chrzciciel zaczął głosić, Matka Boża pozdrowiła Elżbietę i na głos tego pozdrowienia Duch zstąpił i przemienił ich życie. Uczmy się od Matki Bożej, Pierwszej Kaznodziejki, tego, jak nasz głos i nasze słowa mogą być narzędziem łaski Bożej.
Z Ewangelii wg św. Łukasza
„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana»” (Łk 1,39–45).
Z książki Macierzyńskie serce Maryi o. Jacka Woronieckiego OP
„Ze wszystkich opowiadań ewangelicznych, w których występuje Matka Boża, żadne nie uwydatnia w tym stopniu Jej pośrednictwa między Zbawicielem a ludźmi, co scena Nawiedzenia w domu Zachariasza i Elżbiety. (…) Poczęty jak wszyscy ludzie w grzechu pierworodnym św. Jan Chrzciciel podobnie jak i prorok Jeremiasz otrzymał ten wyjątkowy przywilej, że od winy odziedziczonej po pierwszych rodzicach został uwolniony nim przyszedł na świat. Ten, który miał iść przed Jezusem i przedstawić Go współczesnym jako Zbawiciela, jako tego Baranka, który gładzi grzechy świata, sam winien był się wznieść na wyższy stopień świętości, i oto w tym celu wcześniej od innych otrzymał stan łaski. Nie co innego miał na myśli sam Zbawiciel, gdy w początkach swego publicznego życia powiedział o nim, że nie powstał między tymi, którzy się z niewiasty rodzą większy nad Jana Chrzciciela. Narzędziem, które dokonało tego oczyszczenia i uświęcenia duszy małego dziecka ukrytego jeszcze w łonie matki, stał się głos Maryi. Sama uświęcona od pierwszej chwili swego istnienia, ze względu na boską Dziecinę, która miała być poczęta za przyczyną Ducha Świętego w Jej łonie, staje się Ona źródłem świętości innych. Zaraz od pierwszego zetknięcia się z ludźmi promieniuje łaską i pierwszy, który tę łaskę za Jej pośrednictwem otrzymuje jest ten, który kiedyś będzie kroczył przed Jej Synem i gotował Jego drogi na ziemi” (s. 34–40).