Oddanie - Dzień 7 - Kana Galilejska - wszystko, cokolwiek Wam powie

 

Maryja – Pośredniczka. Ten rys duchowości maryjnej, ale i kapłańskiej jest szczególnie widoczny podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Pierwszy cud, którego dokonał Pan Jezus w Ewangelii św. Jana, został sprowokowany prośbą Matki Bożej. Bardzo wielu teologów odwołuje się właśnie do tego wydarzenia, gdy chce mówić o Jej pośrednictwie. W tym sensie Maryja jest poprzedniczką Pana Jezusa – Tą, która inicjuje Jego misję, podobnie jak św. Jan Chrzciciel, którego głoszenie bezpośrednio poprzedziło publiczną działalność Jezusa. Jednak jest Ona także zdecydowanie kimś więcej niż poprzedniczką Syna Bożego, gdyż dzięki Niej w ogóle możliwe stało się wcielenie. Maryja pośredniczy pomiędzy Bogiem a człowiekiem w szczególny sposób – Syn Boży mógł zrealizować swoją misję, ponieważ Ona oddała Mu swoje ciało.

Dla nas, kapłanów, Matka Boża jest wzorem tego, czym ma być także nasza ofi ara. Składamy Ofi arę na ołtarzu, ale jednocześnie ofiarowujemy samych siebie, kiedy oddajemy swoje ciało, ducha, wszystko to, kim jesteśmy, po to, żeby Chrystus mógł użyć nas w wielkim dziele zbawienia ludzkości. Uczestniczymy w nim jako kapłani. Czasami ujawnia się to w bardzo widoczny sposób, jak w życiu św. Ojca Pio, który nosił rany Chrystusa. Niektórzy otrzymują taką łaskę po to, abyśmy wszyscy widzieli, w czym tak naprawdę uczestniczymy, choć na co dzień nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć. A jest to przecież takie samo oddanie, jak to, o którym możemy przeczytać we wspomnieniach prof. Wandy Półtawskiej. Kiedy próbowała opiekować się chorym Karolem Wojtyłą – biegała za nim z Rutinoscorbinem i starała się go przekonać, żeby zadbał o siebie, odpoczął – ten odpowiadał jej: „Nie ma odpoczynku, jest całopalenie”.

Zwróćmy także uwagę na prośbę Matki Bożej, która inicjuje działanie Jezusa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Słowa te powinniśmy wziąć sobie do serca jako przesłanie skierowane do nas, kapłanów. To jest trochę inny wariant słów św. Piotra: „Panie, na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5,5). Piotr, chociaż wiedział, że nie ma to sensu, zrobił to na słowo Jezusa. Słudzy w Kanie Galilejskiej też wiedzą, że napełnianie stągwi wodą nie ma zbyt wielkiego sensu, ale robią to, bo tak im powiedział Jezusa. I co się dzieje? Cudowny połów ryb i przemiana wody w wino.

Zastanówmy się, kiedy dokonał się ten cud w Kanie? Tekst ewangeliczny zostawia nam dwie możliwości. Być może woda we wszystkich stągwiach zamieniła się w wino, co pokazywałoby wielką hojność Boga – Bóg daje nam więcej niż jesteśmy w stanie doświadczyć. Możliwe jednak, że w wino zamieniła się tylko ta woda, którą słudzy zaczerpnęli i ponieśli na stół? Na to wskazuje św. Jan, kiedy pisze, że słudzy wiedzieli skąd pochodzi wino.

Co jest potrzebne do tego, aby dokonał się cud w Kanie Galilejskiej? Potrzebna jest interwencja Maryi – „Wina nie mają” – ale potrzebne są również ręce sług. Ręce, które zaczerpną wodę i poniosą ją – nie wino, ale właśnie wodę – do starosty wesela. To jest historia o nas, o kapłanach. Czasem mamy wrażenie, że niesiemy po prostu wodę, że z tej naszej pracy apostolskiej nic nie wynika, że jest beznadziejna i bez smaku. Cud dokonuje się, kiedy wiernie wykonujemy naszą pracę, bo Pan Jezus nas o to poprosił.

Nie ma takiego miejsca na ziemi, nie ma takiej parafi i, gdzie nie mogłyby się dziać cuda powrotu ludzi do Boga, uwolnienia z nałogów, pojednania rodzin, uzdrowień. Takie cuda się dokonają, jeżeli uwierzymy w to, że niesiona przez nas woda stanie się winem w kubku gospodarza. Nasza posługa wymaga od nas wiary. Do tego jesteśmy zaproszeni i tego dziś uczy nas Matka Boża.

Z Ewangelii wg św. Jana 
„Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?». Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!». I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!». Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie (J 2,1–11)

Z książki Macierzyńskie Serce Maryi o. Jacka Woronieckiego OP 
„Co nas tu jednak szczególnie uderza w tym opowiadaniu ewangelicznym, to udział, jaki w tym pierwszym cudzie Chrystusowym miała Jego Matka. Bierze Ona niejako jego inicjatywę i nie zrażając się pozorną odmową Syna, poleca służbie, aby wiernie wykonali Jego polecenia. Sprawa, o którą tu idzie, jest nie tylko zupełnie doczesna, ale nawet dość błaha. Lecz ta, którą Bóg przeznaczył na Matkę rodu ludzkiego, wie dobrze, że nieraz i drobne sprawy mogą się stać źródłem zawodów i nieporozumień między ludźmi. Przenika Ona też niewątpliwie myśl swego Syna i widząc Go po raz pierwszy otoczonego gronem uczniów, pojmuje, że tu i o nich idzie, że ten cud, o który prosi, ma nie tylko uratować gospodarzy wesela z kłopotliwego położenia, w jakim ich brak wina postawił, ale też uchylić przed uczniami rąbek tajemnicy Wcielenia. W dwóch tedy kierunkach idzie tu pośrednictwo Maryi, a że nie było ono niemiłe Jej Synowi, najlepiej świadczy niepostrzeżenie dokonany cud. Nigdzie nie znajdziemy w Ewangelii drugiego przykładu, który by tak jasno ilustrował rolę Maryi u boku Jezusa, co w opisie godów galilejskich. Pozwala nam to jednak mniemać, choć Ewangelia milczy, że i później Maryja uzyskała niejedną jeszcze łaskę dla tych, którzy się do Niego udawali i że coraz jaśniej zdawała sobie sprawę z udziału, który Jej został wyznaczony w dziele odkupienia. Opowiadanie o godach w Kanie Galilejskiej zawiera przy tym dla nas jedną ważną wskazówkę, zawartą w słowach Najświętszej Panny wypowiedzianych do służby. Koniecznym warunkiem, aby Jej pośrednictwo u Syna mogło przynieść swe błogosławione owoce, jest całkowite i chętne posłuszeństwo Jego słowom, Jego przykazaniom, Jego świętej woli. Toteż za każdym razem, gdy się do naszej Matki zwracamy o wstawiennictwo u Syna, winny nam brzmieć w głębi duszy Jej słowa: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»” (s. 77–78).