Posłanie - Dzień 8 - Chcę, żebyś zył łaską Zmartwychwstania

 

„Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest [nasza] wiara” – pisał św. Paweł (1 Kor 15,17). Trzeba byśmy byli ludźmi zmartwychwstania. Tego uczy nas Maryja – Kobieta zmartwychwstania, której nadzieja była tak wielka, że patrzyła poza granicę śmierci. Której wiara w obietnice Boga była tak silna, że żadne zewnętrzne okoliczności jej nie zwyciężyły. Jej miłość do Syna była ponad wszystko. Towarzyszyła mu krok w krok, a przecież Chrystus cały czas przekraczał kolejne granice. Nic nie było w stanie Go zatrzymać, nawet śmierć. Dlatego skoro Kościół jest Jego mistycznym Ciałem, możemy być pewni, że Kościoła także nic nie zatrzyma. W końcu Chrystus powiedział św. Piotrowi o Kościele: „Bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). I widzimy, że przez ponad dwa tysiące lat Kościół trwa – jego wrogowie próbują go upokarzać, ale nie dają rady. Wszyscy nieprzyjaciele rozbiją się u podnóżka stóp Chrystusa Zmartwychwstałego.

Kiedy Chrystus po zmartwychwstaniu wszedł do Wieczernika mimo drzwi zamkniętych „tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!»” (J 20,22). Słowo Boże mówi o takim „tchnieniu” tylko dwa razy. Pierwsze jest w Księdze Rodzaju, kiedy „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2,7). Bóg stworzył człowieka. Natomiast Chrystus po zmartwychwstaniu przychodzi do apostołów, którzy już są ludźmi stworzonymi na obraz i podobieństwo Boże, i „tchnie” w nich na nowo. To znaczy, że stworzył ich na nowo. On ich nie poprawił, nie skorygował, ale stworzył ich od nowa. Dzięki swojej męce, śmierci i swojemu zmartwychwstania „tchnął” w nich Ducha, żeby żyli już Jego życiem – żebyśmy my żyli Jego życiem. Żeby Chrystus Zmartwychwstały żył w nas.

Ta moc Ducha Świętego, przyjęta od zmartwychwstałego Chrystusa, sprawia, że nic nie jest wstanie zatrzymać Jego uczniów. Nic nie jest w stanie zatrzymać Kościoła. Nic nie jest w stanie zatrzymać tych, którzy zostali na nowo stworzeni przez Boga. Żyć taką świadomością zmartwychwstania to jakby żyć po drugiej stronie krzyża, w innej rzeczywistości.

Święty Jan Maria Vianney powiedział kiedyś tak: – Gdyby wam powiedziano: O tej godzinie wskrzeszą zmarłego, to byście pobiegli. A konsekracja? Czy to nie jest większy cud niż wskrzeszenie zmarłego?

Co tak naprawdę dzieje się podczas każdej Mszy Świętej? Eucharystia to niesamowity dar od Chrystusa. Trzeba nam trwać w zdumieniu i nieustannie rozważać jak wielki to dar! Zmartwychwstały Chrystus jest pośród nas, obecny w Eucharystii a my przyjmujemy Go do swoich serc i wtedy On żyje w nas. Jak wielkie znaczenie ma to, żeby zdawać sobie sprawę z eucharystycznej obecności Chrystusa w Kościele!

Jest taka anegdota. Rozmawia muzułmanin z katolikiem. Katolik mówi: „U nas w kościele jest takie miejsce, które nazywa się tabernakulum. I tam jest Pan Jezus”. Muzułmanin się dziwi: „Mówisz, że twój Bóg tam przebywa?”. Katolik doprecyzowuje: „Tak. On jest stale obecny, żywy”. Muzułmanin odpowiada zdroworozsądkowo: „Gdyby mój bóg był w jakimś miejscu, to ja bym tam siedział dwadzieścia cztery godziny na dobę! Dlaczego ty tego nie robisz?!”. Ten muzułmanin spojrzał świeżym okiem na fakt, który nam spowszedniał. Niech ta anegdota da nam do myślenia.

Ale nie smućmy się. Kiedy zmartwychwstały Chrystus przychodzi do Piotra, nie robi mu wyrzutów. Nasz Pan zachowuje się trochę jak małe dziecko. Pyta go: „Piotrze, czy mnie miłujesz?”. Piotr pamięta o swoim grzechu, pamięta, że się zaparł Jezusa. Ale Chrystus tylko pyta: „Miłujesz mnie?”. Dla Chrystusa grzech Piotra umarł, bo został poniesiony z innymi grzechami na krzyż. Natomiast Chrystus zmartwychwstał i Piotr potrzebuje uczyć się zupełnie nowej perspektywy, nowego stylu życia – życia zmartwychwstaniem.

Może pojawiać się w nas pokusa koncentrowania się na naszych słabościach i ograniczeniach. To jest jedna z metod złego ducha, który chce nas zatrzymać przy grzechu. Chce byśmy sami siebie osądzili. Kiko Arguello pisał tak: „Nie osądzaj. Jeśli osądzasz, nie jesteś pokorny. Jeśli nie jesteś pokorny, nie masz prawdziwego pokoju. Kiedy nie masz prawdziwego pokoju, cierpisz. Kiedy cierpisz, musisz pocieszać się grzechem. Kiedy grzeszysz, zabijasz się. Ten, kto się zabija, potępia się. Nie osądzaj” (Argüello 2018, 55).

Mnisi mawiają, że są tylko dwa momenty, kiedy można spotkać Boga: śmierć i chwila obecna. Potrzebujemy uczyć się skoncentrowania na tu i teraz. Ktoś kiedyś żartobliwie zapytał – skoro martwi się nie żywią, to dlaczego żywi się martwią? Właśnie, dlaczego się zamartwiamy? Dlaczego naszymi myślami jesteśmy w naszej przeszłości albo przyszłości? Dlaczego ciągle jesteśmy tam, gdzie byliśmy albo w wydarzeniach, które może dopiero nastąpią? Chrystus Zmartwychwstały przychodzi dziś! Potrzebujemy uczyć nasze serca czujności na obecność Chrystusa, który przychodzi dzisiaj i teraz. Bóg daje nam łaskę na każdy dzień, tak jak na pustyni dawał Izraelitom mannę – każdego dnia wystarczało. Jeżeli martwimy się o przyszłość albo przeszłość, to już odbieramy swoją karę. Jest nią niepokój. Więc patrzmy tylko na tę chwilę, która jest.

Jezu, prosimy Cię, ucz nas bycia obecnymi przy Tobie w każdym tu i teraz. Ucz nas perspektywy zmartwychwstania. Wlej w nasze serca doświadczenie paschy, żeby nic nas nie mogło zatrzymać w drodze do Ciebie. Amen.

Z Ewangelii wg św. Jana 
„A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał” (J 21,9–14).

Z kazania Josepha Ratzingera, wygłoszonego podczas święceń kapłańskich: Dać odpowiedź życia – przykład błogosławionego Maksymiliana Kolbego, Fryzynga 1979
„Modlitwy święceń mówią o tym: Imitamini quod tractatis –«Od wewnątrz stańcie się tym, co czynicie!» Niech to wydarzenie nada Waszemu istnieniu miarę i sposób, aby stało się ono rzeczywiście najgłębszym centrum całego Waszego życia! Uobecniać Zmartwychwstanie oznacza samemu w nim i nim żyć. To może prawdziwie odbywać się tylko wtedy, gdy znamy Zmartwychwstałego. Gdy miał się dokonać pierwszy wybór apostoła w Kościele po Zesłaniu Ducha Świętego, decydującym kryterium było to, że ustanowiony apostołem musi znać Jezusa Chrystusa, musiał z Nim siedzieć przy stole, musiał Go słuchać, musiał spotkać Zmartwychwstałego. Tylko jeżeli znamy Chrystusa, gdy idziemy z Nim Jego drogami, jeżeli poznaliśmy Jego głos, jeżeli On przemawia w naszym życiu, jeżeli spotkaliśmy Zmartwychwstałego, wówczas żyjemy zadaniem uobecniania Zmartwychwstania w tym świecie. Dlatego chciałbym Was w tej godzinie jeszcze raz prosić, byście stale na nowo szukali wspólnoty z Jezusem Chrystusem, swoim życiem zbliżali się do Niego, uczyli się Jego dróg, słuchali Jego głosu, wkładali ręce w Jego przebity bok. Należy tu także wspólnota świętego Kościoła, ponieważ tylko we wspólnocie Dwunastu i Siedemdziesięciu można było iść z Jezusem” (Ratzinger 2012, s. 549–550).