Wybranie - Dzień 7 - Modlę się w Tobie

 

Jakość naszego kapłańskiego życia, samopoczucia, naszych pragnień i aktywności zależy od ducha. Oczywiście sprawcą wszystkiego jest Duch Święty, bo tylko On jest Duchem-Bogiem i tylko Jego moc jest nieograniczona. Ale istnieją także inne duchy, które mogą nami zawładnąć i być sprawcami naszych określonych postaw i działań. Jezus przecież wypędzał różnego rodzaju duchy, które pętały ludzi, ogarniały ich złem, agresją, narzucały im swoją wolę. Dziś także to robią. Czytamy w Nowym Testamencie o duchach tego świata, które sprawiają, że człowiek bardziej boi się ludzi niż Boga. To one sprawiają, że człowiek chętniej słucha jakiejś ideologii, poprawności politycznej, że chce żyć według „władców” tego świata, a nie według woli Bożej. W niektórych przypadkach Jezus mówi o duchach nieczystych. Dziś duchy nieczyste mocno zawładnęły światem. Niestety również nami, księżmi. A przecież jesteśmy ludźmi namaszczonymi Duchem Świętym, przecież wierzymy w Ducha Świętego i modlimy się do Niego.

Na starym budynku naszego dawnego częstochowskiego seminarium duchownego w Krakowie jest taka mała płaskorzeźba, która przedstawia młodego człowieka w sutannie, księdza, a może kleryka, na którego plecach siedzi diabeł. Nasi ojcowie duchowni w swoich konferencjach często nawiązywali do tej płaskorzeźby, przestrzegając nas: „Pamiętajcie, diabeł da spokój cwaniakom, złodziejom, rozpustnikom, bo oni i tak już robią jego robotę. Ale na plecach księdza złe duchy będą próbowały siadać bardzo często, bo wiedzą, że jak zepsują kapłana, to zepsują robotę samemu Panu Bogu”. Tak, ksiądz nie jest wolny od złych duchów i musi pamiętać, że jego kapłaństwo zależy od ducha, jakiemu się podda, bo sprawcą wszystkiego jest duch.

Nie mamy wątpliwości, że jako kapłani mamy Ducha Świętego. On tyle razy już zstąpił na nas – podczas chrztu świętego, bierzmowania i wreszcie w sakramencie święceń prezbiteratu. Każdemu księdzu jest dany Duch Święty, tylko nie zawsze On w księdzu może działać. Bywa, że kapłan zrywa kontakt z Duchem Świętym, nie poddaje się Jego prowadzeniu i nie korzysta z Jego mocy. Duch Święty jest Bogiem pokornym. Działa tam, gdzie jest zapraszany, gdzie ludzie przyjmują Go i poddają się Jego tchnieniu.

Kiedy Duch Święty zaczyna w nas działać? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy oczywiście w doświadczeniu Pięćdziesiątnicy. Wystraszeni apostołowie zamknęli się w „sali na górze”. Pewnie nie wiedzieli, co zrobić z tym doświadczeniem, które przeszli w szkole Jezusa – z doświadczeniem krzyża, zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Ale spełnili dwa warunki, aby przyjąć moc Ducha Świętego. Po pierwsze byli razem. Po drugie trwali na modlitwie. Bo kiedy ludzie się modlą, zstępuje Duch Święty. Bo kiedy kapłani się modlą i w dodatku modlą się razem, zstępuje moc Ducha Świętego. Modlitwa jest przestrzenią i środowiskiem, w którym przychodzi do nas Duch Święty i zaczyna działać. Dlatego modlitwa jest zawsze najlepszym termometrem naszej wiary i działania w nas Ducha Świętego.

Kiedy się modlimy, Duch-Bóg zaczyna w nas działać, modli się w nas i przez nas uzdrawia. Naucza z mocą poprzez nasze słowa, błogosławi poprzez nasze ręce. Posługuje się nami według swojego zamysłu i swojej woli. Bez modlitwy tracimy kontakt z Bogiem i przestajemy być Jego obecnością. Przyjrzyjmy się więc naszej kapłańskiej modlitwie, najpierw tej podstawowej, kiedy w Liturgii godzin razem z całym Kościołem, razem z Maryją i braćmi w kapłaństwie, trwamy na modlitwie. I spójrzmy nie tylko na modlitewne zobowiązania, na nasze pobożne praktyki, ale przede wszystkim na naszą osobistą więź z Bogiem. I wreszcie zerknijmy na nasze bycie wśród ludzi. Czy jako kapłani tylko mówimy im o modlitwie, czy też razem z nimi się modlimy?

Kiedyś, będąc przejazdem w obcym sobie mieście, wszedłem na chwilę modlitwy do pewnej kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu. Po kilku minutach usłyszałem modlącą się na głos kobietę, która zwracała się do Boga w następujący sposób: „Boże, dziękuję za ten cud, dziękuję za to, że modli się z nami ksiądz”. Najpierw pomyślałem: Jak łatwo zrobić cud, wystarczy kilka chwil modlitwy z ludźmi. A potem trochę posmutniałem, bo zrozumiałem, że w tej parafii kapłani pewnie już bardzo rzadko modlą się z ludźmi przed Najświętszym Sakramentem. A przecież najważniejszym zadaniem księdza jest orędować za ludźmi przed Panem. Kiedy kapłan modli się z ludźmi i za ludzi, sam Jezus modli się w nim.

Z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian 
„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8,14–17).

Z Listu Ojca Świętego Jana Pawła II do wszystkich kapłanów Kościoła na Wielki Czwartek 1979 roku
„Nawracać się – to znaczy zawsze się modlić i nie ustawać. Modlitwa – to poniekąd pierwszy i ostatni warunek nawrócenia, postępu, świętości. Może za wiele w ostatnich czasach – przynajmniej w niektórych środowiskach – dyskutowano o kapłaństwie, o «tożsamości» kapłan, o jego znaczeniu w świecie współczesnym itp., a za mało się modlono. Za mało starano się poprzez modlitwę wcielać w życie samo kapłaństwo, urzeczywistniać jego autentyczny dynamizm ewangeliczny, potwierdzać kapłańską tożsamość. Modlitwa wyznacza istotny styl życia kapłańskiego. Bez niej ów styl się wypacza. Modlitwa pomaga nam stale odnajdywać to światło, które nas prowadziło od początku powołania kapłańskiego i stale prowadzi, choć czasem zdaje się ginąć w mroku. Modlitwa pozwala nam stale się nawracać, trwać w stanie nieustannego dążenia do Boga, które jest nieodzowne, jeśli mamy innych do Niego prowadzić. Modlitwa pomaga nam wierzyć, ufać i miłować nawet wówczas, gdy nasza ludzka słabość nam w tym przeszkadza” (Jan Paweł II 2019, s. 18).

Z Listu Ojca Świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2000 roku 
„To prawda: w dziejach kapłaństwa, tak samo jak w historii całego Ludu Bożego, stykamy się także z mroczną obecnością grzechu. Wielokrotnie ludzka słabość szafarzy przesłoniła w nich oblicze Chrystusa. Ale czyż można się temu dziwić właśnie tutaj, w Wieczerniku? Tutaj nie tylko dokonała się zdrada Judasza, ale nawet Piotr musiał tu uświadomić sobie własną słabość, słysząc gorzką przepowiednię, że zaprze się Jezusa. Wybierając ludzi takich jak Apostołowie, Chrystus nie miał złudzeń: na takiej właśnie ludzkiej słabości położył sakramentalną pieczęć swojej obecności. Przyczynę tego wskazuje nam św. Paweł: «Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas» (2 Kor 4,7). Dlatego mimo wszelkich ułomności swoich kapłanów Lud Boży nie przestał wierzyć w moc Chrystusa działającą poprzez ich posługę” (Jan Paweł II 2019, s. 249–250).