Tydzień pierwszy - Poznanie samego siebie - Wprowadzenie

 

W pierwszym tygodniu ofiarują w duchu pokory wszystkie swe modlitwy i akty pobożności, z prośbą o poznanie samych siebie i o żal za grzechy”.

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 228

 

Wprowadzenie

„Wiemy też, że<Bóg> z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamysłu. Albowiem tych, których przedtem, poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą”. (Rz 8,28-30)

Wszystko, co czyni i dopuszcza, czyni właśnie po to, aby w każdym z nas odtworzyć obraz Chrystusa. Wszystko, co się dzieje w naszym życiu, jest łaską, która do tego prowadzi. W taki właśnie sposób żyła Maryja, przyjmując to, co Bóg daje, rozpoznając w tym łaskę i współpracując z nią. Taką drogą chcemy iść również w tych rekolekcjach. Jednak na tej ścieżce napotykamy przeszkody. Św. Paweł mówi o realiach życia chrześcijańskiego bardzo jasno – jesteśmy na wojnie.

„Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich. Dlatego przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście zdołali się przeciwstawić w dzień zły i ostać, zwalczywszy wszystko” (Ef 6,11–13).

Jednak w tej wojnie mamy nie tylko wrogów zewnętrznych, jakimi są szatan i świat. Mamy także wroga wewnętrznego, który jak koń trojański atakuje nas od środka – jest to nasza skażona grzechem pierworodnym natura. Jak do tego doszło? Chociaż wszystko, co stworzył Bóg, było dobre, a człowiek bardzo dobry, to jednak w momencie popełnienia pierwszego grzechu zatruł on człowieka na trzech płaszczyznach. Skutkiem tego dramatu jest pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia.

-                  Szatan w taki sposób zwiódł Ewę, że dostrzegła na zakazanym drzewie „owoce” i uznała za dobre do jedzenia – od tego momentu zamiast słuchać Boga, człowiek sam zaczął decydować w przestrzeni zaspokajania potrzeb. Pożądliwość ciała stała się naszym wrogiem wewnętrznym.

-                  Demoniczna iluzja sprawiła, że Ewa uznała, że jest ono rozkoszą dla oczu. W ten sposób człowiek przejął władzę w przestrzeni pragnień i oddał ją oczom – odtąd pożądliwość oczu jest naszym wrogiem wewnętrznym.

-                  W końcu, człowiek przyjął za prawdę kłamliwe słowa wypowiedziane przez węża „tak jak Bóg, będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5) – w ten sposób prawo do ustanawiania tego, co jest dobre, a co złe, człowiek oddał egoizmowi, ludzkiemu ja – odtąd pycha tego życia jest wrogiem wewnętrznym.

Mamy więc trzech wrogów. Czasami można się spotkać z ludźmi, którzy wszędzie węszą obecność szatana, dopatrują się jego pułapek i zasadzek. Jednak musimy pamiętać, że szatan nie jest jedynym wrogiem, przeciwko któremu walczymy. Wrogów jest trzech: szatan, świat i moja skażona grzechem natura, opanowana miłością własną bądź też egoizmem. I właśnie w tej przestrzeni oddziałuje na nas duch tego świata, a to rezonuje na trzech płaszczyznach: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha życiowa (por. 1 J 2,16)

Chrystus przed rozpoczęciem publicznej działalności zwyciężył te trzy pożądliwości podczas czterdziestodniowego postu na pustyni.

Szatan kusi:

-                 pożądliwość ciała: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,2). Jezus odpowiada: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdy słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,3);

-                 pożądliwość oczu: „Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko jeśli upadniesz i oddasz mi pokłoń” (Mt 4,9). Jezus odpowiada: „idź przecz, szatanie! Jest bowiem napisane Panu Bogu swemu , będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4,10);

-                 pycha tego życia: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: Aniołom swoim da rozkaz co do Ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień” (Mt 4, 6). Jezus odpowiada: „Ale napisane jest także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” Mt (4,7).

Chrystus zwyciężył pokusy szatana, zapoczątkowując całe dzieło Odkupienia. Bierzemy więc udział w zwycięskiej walce. Bóg wskazuje nam drogę do zwycięstwa. Kolejnych 7 dni chcemy spędzić na wejściu w przestrzeń walki z naszymi pożądliwościami w tych trzech wymiarach.

Kluczową kwestią jest tutaj asceza. Jest to temat dzisiaj bardzo często pomijany, ponieważ wielu ludziom może kojarzyć się jakoś negatywnie bądź też może przywoływać skojarzenia średniowieczne, które dzisiaj podejrzewa się o to, że są nieaktualne. Czym ona jednak jest i dlaczego jest tak ważna? Ponieważ jest to systematyczny i długotrwały trud, który jest podejmowany po to, by osiągnąć sprawności duchowe, które prowadzą nas do zjednoczenia z Bogiem. Częściej możemy się spotkać z mówieniem o pojedynczych doświadczeniach religijnych, przeżyciach podczas modlitwy, jednak nie są one ascezą, ponieważ ona zakłada pewien plan walki z własnymi namiętnościami, wyrzeczenia i rezygnację z pewnych działań. Pozostaje więc pytanie: dlaczego miałbym się wyrzekać czegoś, co jest wygodne, komfortowe i przyjemne? Przecież nie tylko świat mi mówi, że do tego mam dążyć, ale też moje własne odczucia mówią mi, że tego właśnie szukam! Odpowiedź brzmi: mogę to zrozumieć i podjąć tylko z nadprzyrodzonych powodów. I nie chodzi tutaj o jakiekolwiek tłumienie pewnych dążeń, ale o zintegrowanie ich ze swoim powołaniem i życiem duchowym. Nie chodzi też o jakiekolwiek samodoskonalenie, ale o podjęcie tego wysiłku z miłości do Boga, ludzi i siebie. Celem ascezy jest odzyskanie w sobie pełni obrazu i podobieństwa Bożego na wzór Chrystusa. Widzimy więc, że jest to kwestia kluczowa.

Trzeba także zrozumieć, że są różne rodzaje ascezy:

- asceza negatywna – skoncentrowana na działaniu przeciwko skłonnościom prowadzącym nas do popełniania zła;

- asceza pozytywna – wychodzi naprzeciw trudnościom i wyraża się w postawie służby, jest okazywaniem miłości przy jednoczesnym zapieraniu się siebie samego.

W praktyce warto ująć także rozróżnienie na:

- ascezę czynną – to podejmowanie określonych praktyk dla wypracowania jakiejś cnoty;

- ascezę bierną – polegającą na dziecięcej ufności w Bożą opatrzność i przyjmowaniu trudności i ograniczeń i czynienia z nich duchowych ofiar.

Patrząc na życie Maryi możemy wywnioskować, że podejmowała ascezę pozytywną i bierną. W takim duchu będziemy starali się też przeżywać te kolejne dni.