Tydzień pierwszy - Poznanie samego siebie - Dzień 3

 

Wyobraźnia i obraz samego siebie

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę poznania samego siebie, żalu za grzechy i prawdziwego obrazu mnie. Amen!

 

Słowo Boże

„Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»” (Łk 10,39–42).

 

Rozważanie

Ciekawą sprawą jest, że każdy człowiek ma jakieś pragnienie doskonałości. Etymologicznie to słowo oznacza stan, w którym jesteśmy bezbłędni. Gdy poszukamy synonimów tego terminu, to znajdziemy takie jak: idealny, perfekcyjny, nieskazitelny. Ciekawe jest też to, że to samo słowo w greckiej kulturze, a więc w języku, w którym był spisany Nowy Testament, oznacza dzieło dokończone, harmonijne, pełne. Nasza kultura stawia akcent na działaniu, a kultura grecka koncentruje się na finalnym efekcie. Trzeba zrozumieć to rozróżnienie, ponieważ w tym kontekście można zadać sobie pytanie: Czy jednak żyjąc, możemy nie popełniać błędów? Z jednej strony uczenie się na własnych błędach pozwala nam się doskonalić, ale z drugiej strony nie unikniemy tego, że będziemy popełniać błędy. Ta zgoda na porażki jest konieczna, żebyśmy mogli współpracować z Bożą łaską, by doprowadzić Boże dzieło do końca w naszym życiu. Bóg nie chce naszej bezbłędności, ale wytrwania do końca. Patrzenie na siebie przez pryzmat własnych błędów jest pułapką, która pobudza wyobraźnię do myślenia o sobie w sposób, który się Bogu nie podoba.

Niestety grzech dotknął wszystkich sfer w człowieku – przyniósł cierpienie ciała, zerwał pierwotne relacje, wpłynął na uczucia (pojawił się w człowieku wcześniej nieodczuwany lęk), a także zainfekował sposób myślenia. Od momentu popełnienia grzechu pierworodnego pojawiła się w człowieku skłonność do zła z powodu osłabienia woli. Człowiek w takim stanie słyszy wezwanie do nawrócenia, które polega przede wszystkim na zmianie myślenia – od tego się zaczyna. Oznacza to więc, że trzeba dotknąć płaszczyzny pojęć w człowieku, sposobu postrzegania rzeczywistości, a co za tym idzie – wyobrażeń, które się pojawiają.

Każdy z nas posiada jakieś wyobrażenia. Są one integralną częścią naszej psychicznej natury. Dotyczą one różnych sfer. Dziś chcemy dotknąć tematu wyobrażeń, które dotyczą nas samych. Nie jest problemem to, że one się pojawiają, ale to, że jesteśmy do nich przywiązani w przekonaniu o ich słuszności. Chcemy spojrzeć na ten temat z innej perspektywy, aby rzucić nowe światło na życie.

W ascezie bardzo ważne jest to, by się przyjrzeć swoim wyobrażeniom, a także temu, do czego one mnie prowadzą. Celem ascezy jest taka weryfikacja wyobrażeń, która będzie prowadziła do odkłamania ich deformacji, co oznacza, że nie będę postrzegał rzeczywistości poprzez pryzmat moich subiektywnych doznań, wrażeń, lęków, emocji, ale będę widział ją tak, jak widzi ją Bóg. Najłatwiej jest dostrzec to wtedy, gdy coś wytrąca nas z równowagi. Życie duchowe pokazuje, że to nie wydarzenia, które spotykamy są problemem, ale nasze wyobrażenia o tym, co się w tym momencie dzieje. Nie śmierć jest zła, ale nasze wyobrażenie o niej. To nie choroba jest zła, ale nasze wyobrażenie o niej. To nie klęska jest zła, ale nasze wyobrażenie o niej itd. Droga chrześcijańska prowadzi do wolności wobec tych zdarzeń, ponieważ wtedy uwalniamy się od cierpień, których nie chce dla nas Bóg. Uczniowie idący drogą do Emaus, doświadczają życiowego zawodu, powtarzając: a myśmy się spodziewali. Ich wyobrażenia o Mesjaszu, który odniesie zwycięstwo, legły w gruzach. Jednak nie oznaczało to realnej życiowej porażki, a jedynie pokazało, w jaką iluzje wprowadziły ich własne wyobrażenia. Dopiero gdy Chrystus, którego jeszcze nie potrafili rozpoznać, tłumaczył im proroctwa, które odnosiły się do niego, oni stopniowo coraz bardziej odrywali się od swoich wyobrażeń i zaczynali patrzeć w sposób zgodny ze słowem Bożym. To była dla nich droga do wyjścia z kryzysu.

Trzeba więc budować obraz siebie samego w wolności od naszych doświadczeń – czasami mogą one być pomocne, a czasami mogą przeszkadzać.

Dalej chodzi też o to, żeby być świadomym tego, że pod wpływem wyobrażeń pojawiają się w nas konkretne reakcje emocjonalne. Być człowiekiem wolnym oznacza potrafić zapanować nad reakcjami, które w nas powstają. Wtedy to nie one rządzą mną, ale ja nimi. Nie jestem ich niewolnikiem, ale to ja nad nimi panuję.

Powyższe wyobrażenia i im podobne tworzą się pod wpływem naszej wyobraźni. Trzeba zrozumieć jak bardzo jest użyteczna, ale też jak bardzo potrafi przeszkadzać. Z racji tego, że dusza złączona jest z ciałem, potrzebuje języka wyobrażeń – dlatego Pan Jezus często mówił w przypowieściach. Jednak by wyobraźnia służyła dobremu, powinna być kierowana przez zdrowy rozum oświecony wiarą. W przeciwnym razie będzie nas odciągała od Bożych spraw i skłaniała ku sprawom nieistotnym. Często mogą pojawiać się trudności w zapanowaniu nad nią, szczególnie w czasie zmęczenia, jednak z pomocą łaski można ją dyscyplinować. Im bardziej człowiek zanurza się w Bogu, tym mniej zwraca uwagę na to, co podsuwa wyobraźnia, a ta z kolei coraz bardziej jest poddana kierunkowi zjednoczenia z Bogiem.

Dlatego potrzebujemy ascezy. Z jednej strony prowadzi ona do doświadczenia słabości w różnych dziedzinach, w których spodziewamy się siły. Jednak to jest błogosławione doświadczenie, ponieważ pokazuje mi prawdę o tym, że nie jestem w stanie ulepszyć siebie, że jest rzeczywistość, wobec której jestem bezradny i jestem całkowicie zdany na łaskę Boga. Gdy w ascetycznym wysiłku docieram ciągle do granic swoich możliwości, mogę nieustannie poddawać się temu, co mnie przekracza – Bogu, który jest bezgraniczny.

Asceza Maryi – oczy Maryi są wpatrzone całkowicie w Boga. Wszystkimi swoimi pragnieniami i tęsknotami jest Ona ukierunkowana na Niego. Jest to zgodne z ostatecznym celem życia człowieka – w życiu Maryi nic nie przeczy i nie rozprasza jej pragnień i uwagi, ale we wszystkim co się dzieje, szuka Ona woli Bożej.

Walka, przeciwstawienia się złu – na czym polega? – aby nie ulec kłamliwemu przekonaniu, że poziom mojego szczęścia będzie zależał od poziomu zaspokojenia moich potrzeb i pragnień.

 

Lektura duchowa

„Synu, nie zdołasz osiągnąć prawdziwej wolności, jeśli nie wyrzekniesz się w pełni samego siebie. Posiadający, zakochani w sobie, chciwi, ciekawi, wiecznie zaaferowani, wygodni, ci, co nie pragną tego, co Jezusowe, ale żyją tylko wyobraźnią i planowaniem tego, co trwać nie może, wszyscy oni mają związane ręce. Bo wszystko, co nie jest zrodzone z Boga, zginie. Trzymaj się tych zwięzłych i dosadnych słów: zgubić wszystko, żeby wszystko odnaleźć, porzucić pragnienia, żeby uzyskać spokój. Przemyśl to i wprowadź w czyn, a wszystko zrozumiesz”.

 

 Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa,  3,32,1

 

„Aby zdobyć Mądrość, trzeba umartwiać swoje ciało, nie tylko cierpliwie znosząc jego choroby i ciosy, jakie otrzymuje w tym życiu; ale jeszcze podejmując pewne trudy i umartwienia, jak posty, czuwania i inne ascetyczne praktyki świętego pokutnika. Potrzeba też odwagi, gdyż ciało ze swej natury siebie samo czci, świat zaś z kolei uważa wszelkie umartwienia ciała za bezużyteczne i je odrzuca. Czegóż nie mówi, czego nie robi, by odwieść świętych od praktykowania umartwień, odwieźć każdego, o którym rzec można: «Corpus suum perpetuis vigiliis, jejuniis, flagellis, frigore, nuditate atque omni asperitatum genere in servitutem redegit, cum quo pactum inierat ne ullam in hoc saeculo ei requiem praeberet»: Mędrzec czy święty poddał swoje ciało niewoli przez czuwania, posty, poprzez biczowanie, chłód, nagość i wszelkiego rodzaju surowe umartwienia i zawarł z nim umowę, że na tym świecie nie da mu wytchnienia. (…) Ażeby owo zewnętrzne i dobrowolne umartwienie było dobre, trzeba koniecznie połączyć je z umartwieniem osądu i woli przez święte posłuszeństwo; ponieważ bez tego posłuszeństwa wszelkie umartwienie skalane jest wolą własną i często milsze złemu duchowi aniżeli Bogu. Dlatego nie należy podejmować żadnego większego umartwienia bez zasięgnięcia rady”.

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 201–202

Zadanie

Poproszę dziś o światło Ducha Świętego, abym zrozumiał, że nie muszę pragnąć i chcieć wszystkiego, co zobaczę, co mnie wewnętrznie poruszy czy też pociągnie. Moje życie zależy od Boga, a nie od realizacji doraźnych pragnień.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!