Wybranie - Dzień 3 - Ja Cię wybrałem
Uczestniczyłem przed laty w święceniach kapłańskich w katedrze Notre-Dame w Paryżu. Poruszyła mnie niecodzienna liturgia tych święceń. Na placu przed katedrą był zgromadzony spory tłum ludzi. W drzwiach katedry stanęła asysta liturgiczna na czele z arcybiskupem Paryża. Święcenia zaczęły się od wyczytywania przez arcybiskupa imion i nazwisk kandydatów do święceń. Po wyczytaniu konkretnego nazwiska nagle można było usłyszeć głośne wołanie z tłum: „Adsum!”, czyli „Oto jestem”, i gdzieś spośród wspólnoty świeckich ludzi wychodził ubrany w białą tunikę przyszły ksiądz. I tak było kilka razy, aż wszyscy mający być w tym dniu wyświęceni na kapłanów stanęli przed arcybiskupem. Potem już padały konkretne pytania o wolę służenia Bogu, o modlitwę, o gotowość do posłuszeństwa, do życia w celibacie i dopiero po tych obrzędach arcybiskup wprowadził kandydatów i wszystkich zgromadzonych na placu do wnętrza świątyni.
Kiedy patrzyłem na takie wprowadzenie do liturgii święceń, dotarła do mnie jeszcze wyraźniej tajemnica naszego wyboru na kapłanów. Znów wyraźnie zobaczyłem trzy podstawowe elementy naszego wybrania. Są nimi: suwerenny wybór dokonany przez Boga, wybranie nas z ludu Bożego i wreszcie to, że zostajemy wyświęceni na kapłanów nie dla nas samych, ale dla ludu i dla Boga.
Wszyscy jesteśmy przez Boga do czegoś powołani. Naszym powszechnym powołaniem jest wezwanie do świętości, ale Bóg spośród tak powołanych wybiera nas do konkretnych odpowiedzialności i dróg. Wybrał nas Pan Bóg do kapłaństwa. Jak pamiętamy, zrobił to już w swoim przedwiecznym planie. Jeszcze dużo wcześniej nim sami to zobaczyliśmy i odkryliśmy. Przepiękny jest wstęp do wyboru dwunastu apostołów. Święty Łukasz pisze: „Jezus wyszedł na górę, aby się modlić i całą noc trwał na modlitwie do Ojca. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu” (Łk 6,12–13). A św. Marek podkreśla jeszcze jedną ważną informację: Jezus „przywołał do siebie tych, których sam chciał” (Mk 3,13). Ten werset dobitnie pokazuje, że to Bóg nas wybrał, a nie my wybraliśmy Boga. To On pierwszy wybrał nas do kapłaństwa, zanim stanęliśmy przed Nim, prosząc o święcenia. Bóg wybrał każdego z nas bardzo świadomie. Nie ma w tym wyborze przypadku czy pomyłki. Chrystus przed każdym wyborem swojego kapłana trwał na modlitwie. W dodatku wybrał nas, bo tego bardzo chciał! Jesteśmy kapłanami z pragnienia Boga. Bóg tego pragnął i w dokonywaniu wyboru był całkowicie niezależny. Kiedy to sobie uświadamiam, blednie takie moje myślenie, że kapłaństwo to moja decyzja, mój wybór, moja ludzka odpowiedź. Kiedy przychodzą pokusy odejścia z kapłaństwa, powinniśmy wracać do tej prawdy o suwerennym wyborze Boga. To nie tylko my wybraliśmy stan kapłański, ale wybrał go dla nas sam Jezus. Czy więc to my możemy ten wybór odwołać? Czy to my możemy przekreślić ten wybór wyłącznie mocą naszych ludzkich decyzji?
Drugim elementem prawdy o naszym wybraniu jest to, że Pan Bóg wybrał nas z ludu. Nie spadliśmy z nieba. I choć posługujemy rzeczom świętym, robimy czasem robotę aniołów, to nie jesteśmy aniołami, ale zwykłymi, kruchymi ludźmi. Fakt, że On wybrał nas spośród tysięcy innych mężczyzn – że wybrał nas pomimo naszych słabości, wad, grzechów, pomimo tego, że obok było tylu lepszych, zdolniejszych, sprawniejszych – powinien dodawać nam sił wtedy, gdy wydaje się nam, że jesteśmy niegodni udziału w kapłaństwie Chrystusa. Bóg bardzo często wybierał słabych, aby ich przez ten wybór umacniać. Wybrał nas pomimo naszych chorób, aby – często – uzdrawiać nas ze względu na kapłańską posługę. Nie możemy czuć się lepsi ani gorsi od innych. Jesteśmy po prostu wybrani spośród tego świata – taki, jaki on jest – a nasza zdatność do kapłaństwa nie wynika z nas. Jest konsekwencją Bożego wyboru.
I wreszcie trzeci bardzo ważny element naszego wybrania do kapłaństwa – Bóg nas wybrał nie po to, żebyśmy się zawodowo zrealizowali, żebyśmy zrealizowali swoje własne ambicje, żebyśmy w kapłaństwie robili po prostu to, co umiemy i lubimy robić. Wybrał nas Pan Bóg nie dla nas samych, ale dla ludzi. Do bycia pośród nich żywą obecnością Chrystusa.
Kiedy, będąc rektorem, słyszałem o wątpliwościach kleryków, albo nawet o odejściu któregoś z nich, i kiedy dzisiaj jako biskup dowiaduję się czasem, że któryś z księży chce odejść z kapłaństwa, często mówiłem i mówię, jak ojcowie duchowni: Jak odejdziesz, to może lepiej się zrealizujesz w świeckim życiu. Może sobie to życie lepiej ułożysz niż w kapłaństwie, tak po ludzku szczęśliwiej. Ale spróbuj się czasem zastanowić, że jak odejdziesz, to może tobie będzie lepiej, ale ilu ludzi nie będzie miało rozgrzeszenia? Ilu ludzi nie będzie miało Eucharystii? Zanim odejdziesz i pomyślisz o sobie, to pomyśl o drugich, bo kiedy odejdziesz, to może przez to wielu ludzi będzie miało kłopoty ze zbawieniem?.
Nie mogę zapomnieć o tamtych święceniach w katedrze Notre- -Dame. Szczególnie o tej chwili, w której spośród tłumu, spośród swoich rodzin, wychodzili mężczyźni wywołani z imienia i nazwiska, jakby przez samego Boga. I po odpowiedzi na wybranie, opuszczali swoich najbliższych i szli do wnętrza świątyni, żeby przyjąć święcenia kapłańskie. A po nich, już jako kapłani, zostali rozesłani do parafi i, do ludzi. Jesteśmy wybrani przez Boga, zrodziliśmy się z Jego modlitwy, Jego suwerennej woli, Jego pragnienia. Ale wybrał nas Pan Bóg spośród zwykłych ludzi i posyła do nich z kapłańską misją. Pomyślmy dziś o swoim wybraniu.
Z Dziejów Apostolskich
„W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł. Gdy odprawili publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: «Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem». Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich” (Dz 13,1–3).
Z Listu Ojca Świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 1989 roku
„Jesteśmy bowiem i my – każdy z nas – dla ludzi postanowieni «w tym, co się odnosi do Boga» (por. Hbr 5,1). Słusznie głosi Sobór, iż «ludzie świeccy (...) mają prawo otrzymywać w obfi tości od swoich pasterzy duchowe dobra Kościoła, szczególnie pomoc słowa Bożego i sakramentów» (Lumen gentium, 37). Posługa ta znajduje się w samym centrum naszego posłannictwa. (...) Każdy z nas musi być świadomy tego, że zgromadza wspólnotę nie wokół siebie, ale wokół Chrystusa, i nie dla siebie, ale dla Chrystusa, ażeby On sam mógł działać w tej wspólnocie (...). Tak więc owo «zgromadzanie» jest służbą i to tym bardziej służbą, że kapłan (prezbiter) w tym zgromadzeniu «przewodniczy». W tej sprawie Sobór podkreśla, iż «prezbiterzy (...) tak winni przewodniczyć, by nie szukając swego, lecz tego, co należy do Jezusa Chrystusa, współpracowali z wiernymi świeckimi» (Presbyterorum ordinis, 9). Owo «zgromadzanie» należy rozumieć nie w sensie doraźnym tylko, ale jako «trwałe i konsekwentne budowanie wspólnoty»” (Jan Paweł II 2019, s. 148–150).
Z Listu Ojca Świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 1996 roku
„Tak więc staje się kapłan uczestnikiem tylu różnych dróg życia, tylu radości i cierpień, tylu zawodów i nadziei, wśród których jego zadaniem jest ukazywać człowiekowi zawsze i wszędzie Boga, jako ostateczny cel jego życiowego powołania. Staje się też kapłan człowiekiem, któremu ludzie powierzają swoje tajemnice, czasem bardzo bolesne. Staje się tym, na którego oczekują chorzy, starzy i konający, wierząc, że tylko on, jako uczestnik Chrystusowego kapłaństwa, może im dopomóc w tym ostatecznym przejściu, które ma człowieka do Boga doprowadzić. Jest kapłan jako świadek Chrystusa rzecznikiem ostatecznego powołania każdego człowieka do wiecznego życia w Bogu. Towarzysząc braciom, sam się też do tego przysposabia, albowiem kapłańska posługa pozwala mu zgłębiać swe własne powołanie do oddawania Bogu chwały przez uczestnictwo w życiu wiecznym. W ten sposób zbliża się do dnia, kiedy Chrystus powie do niego: «Dobrze, sługo dobry i wierny! (...) wejdź do radości twego Pana!»” (Jan Paweł II 2019, s. 210).