12 dni - Wyzbycie się ducha tego świata - Dzień 2

 

Odkryj łaskę poznanie prawdy o grzechu

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, do wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę odkrycia prawdy o grzechu! Amen!

 

Słowo Boże

„A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło». Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz. 3,1–6).

 

Rozważanie

Prawda o Bożej miłości nie jest dla nas oczywista. Wielu mówi: życie to nie bajka, i rzeczywiście tak jest. Czasami rodzi się nawet krzyk z serca: Boże, gdzie Ty jesteś?! Dlaczego na to wszystko pozwalasz?! Można więc zapytać: dlaczego nie doświadczam Bożej miłości na co dzień? Dlaczego to nie jest takie oczywiste? Skąd się biorą te wszystkie wykrzywione wyobrażenia na temat Boga? Skoro tak bardzo pragniemy miłości, to dlaczego jej nie wybieramy? Przecież to nielogiczne. Właśnie.

Doświadczamy w życiu różnego rodzaju zła. To właśnie doświadczenie zła przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi. Najczęściej zło jest skutkiem działania konkretnych ludzi. Czasami jest zło niezawinione przez nas – ludzie rodzą się w kraju, gdzie jest wojna, w rodzinach z problemami alkoholowymi, doświadczamy chorób, śmierci. To rodzi cierpienie, którego nie potrafimy przezwyciężyć. Jest także w naszym życiu takie zło, które jest zawinione przez nas. Z jednej strony wiemy, że grzeszymy, ale widzimy, że często także grzechów nie planujemy. To nie jest tak, że się budzimy rano i myślimy sobie, że o 10.38 na kogoś nakrzyczymy. To często dzieje się nagle. Właśnie dlaczego? Toczy się jakaś walka. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (Rz 7,15) – przecież chcę dobra, ale mi nie wychodzi. To jest nasz dramat. Jest ścisły związek pomiędzy złem a grzechem. Nie jest nam łatwo przyznać się do grzechu, bo “lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło (...) bo złe były ich uczynki”( J 3,19b). Jednak nie ma nikogo, kto mógłby czuć się wolnym od odpowiedzialności za zło, które czyni. Problem grzechu dotyczy każdego człowieka. To grzech nie pozwala nam doświadczać Bożej miłości, radości i szczęścia w codzienności.

Księga Rodzaju obrazuje tę prawdę w opowieści o kuszeniu, gdy szatan rozpoczyna je od oczywistego kłamstwa, które ma na celu zasianie wątpliwości w sercach ludzi, a gdy człowiek temu ulega, wtedy daje się pociągnąć w wizję stania się Bogiem i decydowania o tym co dobre, a co złe. Tu chodzi nie tylko o nieposłuszeństwo wobec Boga, ale o odrzucenie Jego miłości i porządku, który On ustanowił. „Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć” (Rz 5,12). Każdy nasz grzech jest w ostateczności niczym innym, jak powieleniem pierwszego grzechu, którego opis znajdujemy w pierwszej księdze Biblii.

Osobowym źródłem grzechu jest szatan. To od niego pochodzi trucizna. On jest sprawcą zła i tym, który nas zwodzi i oszukuje. „diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Był kiedyś jednym z aniołów, którzy byli najbliżej Boga, ale przez swoją pychę sprzeciwił się Mu i zaczął z Nim walczyć. Zły wie, że Boga nie pokona, bo jest tylko stworzeniem, ale toczy z nami walkę – nienawidzi nas, bo przypominamy mu o wszystkim, co on stracił, a patrząc na nas, widzi w nas podobieństwo do Boga. Dlatego oszukuje nas i zwodzi, aby nas oddzielić od Boga nie tylko w tym życiu, ale na całą wieczność.

Grzech ma swoje konsekwencje. W relacji do Boga pojawia się dystans. Pismo Święte mówi, że nasze grzechy wykopują przepaść między nami a Bogiem, dlatego Bóg wydaje się daleki, wręcz nieobecny. To trucizna grzechu w taki sposób nas infekuje. Zostaje zerwana więź, jedność i zaczynamy być jak gałązka odcięta od krzewu, która nie przynosi owocu. „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie” (J 15,4b).

Wobec Boga pojawiają się dwa rodzaje agresji: czynna – wyrażana przez bunt, oraz bierna – wyrażana przez obojętność, bierny sprzeciw wobec Boga, lub życie w taki sposób jakby Bóg nie istniał. To prowadzi do oddzielenia od Boga. Bo wynika z kłamliwego przekonania, że przecież Bóg chce mnie ograniczyć i nie pragnie mojego szczęścia – to syk węża z raju, który zakłamuje rzeczywistość i podpowiada nam karykaturalne wyobrażenia o Bogu. Z tymi wyobrażeniami chcieliśmy się rozprawić pierwszego dnia naszych rozważań. Przepaść, która jest między Bogiem a ludźmi na ziemi nazywa się grzechem, a w wieczności jest to piekło. Tak jak teraźniejszość prowadzi do wieczności, tak oddzielenie od Boga przez grzech w teraźniejszości, prowadzi do oddzielenia od Boga w wieczności – do piekła. Bo „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (R 6,23) – ostatecznie to jest śmierć wieczna.

Grzech ma także swoje skutki. Wpływają one na moją teraźniejszość i wieczność. Pomimo wielu różnych ludzkich wysiłków, nie da się zasypać tej przepaści.

Kolejną konsekwencją grzechu jest zaburzenie spojrzenia na siebie i na drugiego człowieka. Pojawia się podejrzliwość, oskarżenia, nieufność, więc muszę się bronić. A jeśli muszę się bronić, to okazuje się, że drugi człowiek jest moim wrogiem – wtedy zaczynam z nim walczyć. Zaczynam ranić, przestaję wierzyć w miłość, zamykam się na czułość, staję się zimny. Zakładam wtedy maskę, udaję kogoś, kim nie jestem. Jest w nas mnóstwo lęku, nie chcemy, żeby ktokolwiek odkrył prawdę o nas, o naszych słabościach, wadach, grzechach, trudnej historii. Lęk zaczyna nas wtedy tresować i podpowiada: jeśli nie spełnisz ich oczekiwań odrzucą cię!

Grzech zatruwa także twoje spojrzenie na siebie samego. Księga Rodzaju obrazuje ten nasz wewnętrzny stan w taki sposób, że gdy pierwsi rodzice popełnili grzech, powstało w nich pewne pęknięcie. Z jednej strony nadal byli stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, a z drugiej strony pojawiła się w nich przedziwna skłonność do zła. Odtąd jest w nas pewien wewnętrzny rozdźwięk, jakby rozdwojenie. Zło i bylejakość jakoś łatwiej się pojawiają. Dobro wymaga wysiłku, samozaparcia, dyscypliny. Z jednej strony pragniesz być kochany, ale kiedy doświadczasz zła, które przynosi cierpienie i rani, wtedy właśnie rodzi się w nas pytanie: czy ktoś może mnie pokochać? Zaczynasz patrzeć na siebie przez pryzmat swoich porażek, słabości, wad, źle podjętych decyzji. Tutaj pole do popisu ma twój wewnętrzny oskarżyciel, który wzbudza w tobie poczucie winy i, przypominając to wszystko, wbija cię coraz bardziej w ziemię. Czujesz się przygnieciony. Nie umiesz sobie z tym poradzić. Potrzebujesz jakiejś odskoczni. Zaczynasz pocieszać się grzechem. Choć na chwilę szukasz czegoś co jest przyjemne. Wpadasz w pułapkę, bo grzech cię oszukuje. Płacisz za chwilę przyjemności jeszcze większym upadkiem w spirali oskarżeń.

W końcu patrzysz na swoje życie i na świat i przestajesz widzieć sens tego wszystkiego. Świat wydaje się obcy, problemy życiowe cię przerastają, bo jesteś sam i wszystko ci podpowiada, że sobie z tym nie poradzisz. Widzisz brutalność świata i nie masz na to recepty. Rodzi się lęk przed przyszłością. Nie wiesz, czy podołasz zadaniom, które przyniesie życie. Analizujesz, próbujesz kontrolować i niepokoisz się za każdym razem, kiedy coś się wydarzy, co jest nie po twojej myśli. Widzisz, że nie jesteś w stanie zapanować nad rzeczywistością.

Bóg kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu. Bóg i grzech, to przeciwności. Święty Bóg nie toleruje grzechu. Potrzebujemy uznać, że zło jest silniejsze od nas i zdać sobie sprawę z tego, że potrzebujemy pomocy, ponieważ zło się do nas „przykleja”. Sami nie damy rady, zarówno w relacji z Bogiem, innymi, sobą samymi i światem.

 

Lektura duchowa

Wszystko w człowieku było jaśniejące, bez ciemności, piękne bez brzydoty, czyste bez brudu, uładzone bez nieporządku i bez żadnej skazy czy niedoskonałości. Miał człowiek w swym umyśle przywilej światła Mądrości, przez które poznawał doskonale i swojego Stwórcę, i stworzenia. Miał łaskę Bożą w duszy, dzięki której był niewinny i miły w oczach Najwyższego. Miał w ciele nieśmiertelność. Miał w sercu czystą miłość Boga, nielękającą się śmierci; miłował więc Boga, bez ustanku, w sposób czysty, dla samej tylko Jego miłości. Był człowiek tak Boży, że nieustannie pozostawał poza sobą, w Bogu, nie mając żadnej namiętności do przezwyciężenia ani też żadnego do pokonania nieprzyjaciela. O, hojności względem ludzi Przedwiecznej Mądrości! O, szczęśliwy stanie człowieka w jego niewinności! Lecz oto nieszczęście nad nieszczęściami! Oto owo boskie naczynie kruszy się na tysiąc kawałków; oto spada owa piękna gwiazda; oto piękne słońce pokrywa się błotem; oto człowiek, który grzeszy, i grzesząc traci swą mądrość, niewinność, piękno, nieśmiertelność. I wreszcie, traci wszelkie dobra, jakie otrzymał, i zostaje poddany atakom nieskończonego zła. Jego umysł jest tępy i ciemny: już nic nie widzi. Ma serce całkowicie obojętne wobec Boga: już Go nie kocha. Ma duszę zupełnie poczerniałą od grzechów: przypomina ona złego ducha. Ma wszelkie nieuporządkowane namiętności: nie jest już ich panem. Do towarzystwa ma tylko złe duchy, stał się ich mieszkaniem i niewolnikiem. Atakują go stworzenia: wypowiedziały mu wojnę. Tak w jednej chwili człowiek stał się niewolnikiem złych duchów, przedmiotem gniewu Boga (Por. Ef 2,3)i ofiarą piekieł! Sam sobie wydaje się tak ohydny, że kryje się ze wstydu. Jest przeklęty i skazany na śmierć; zostaje wygnany z ziemskiego raju i nie ma już go w Niebie. Bez żadnej nadziei, że będzie szczęśliwy, musi wieść nieszczęśliwe życie na przeklętej ziemi. Musi tu umrzeć jak zbrodniarz, a po śmierci upodobnić się do diabła, na zawsze potępiony na ciele i duszy, on i wszystkie jego dzieci. Oto straszne nieszczęście, w jakie popada człowiek, grzesząc; taki jest sprawiedliwy wyrok, jaki wydała na niego Boża sprawiedliwość. Adam w tym stanie jest jakby pogrążony w rozpaczy; nie może otrzymać pomocy ani od aniołów, ani od innych stworzeń. Nic nie jest w stanie go naprawić, ponieważ był zbyt piękny i nadto dobrze ukształtowany w akcie stworzenia, a przez swój grzech stał się zbyt ohydny i zbrukany. Widzi się wypędzonym z raju i sprzed oblicza Boga. Widzi Bożą sprawiedliwość, która ściga go i całe jego potomstwo; widzi Niebo zamknięte i otwarte piekło. Nie masz nikogo, kto mógłby mu to pierwsze otworzyć, a to drugie zamknąć”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 38–40

Zadanie

Spróbuję dziś dostrzec i uznać moją bezradność wobec zła i grzechu.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!