12 dni - Wyzbycie się ducha tego świata - Dzień 8
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości.
Modlitwa do Ducha Świętego
Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.
Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę łaknienia i pragnienia sprawiedliwości. Amen!
Słowo Boże
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6).
Rozważanie
Bóg, stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo, uczynił nas rozumnymi. Dał nam zdolność do korzystania z rozumu, by poznawać Boga, coraz bardziej rozumieć siebie i zasady panujące w świecie. Pragnienie sprawiedliwości było ukierunkowane na Boga – sprawiedliwą rzeczą było to, aby stworzenie chwaliło swojego Stwórcę i z Nim przebywało. W momencie grzechu pierworodnego pragnienie sprawiedliwości zostało zatrute. Odtąd w centrum ludzkiego pojmowania sprawiedliwości nie jest już Bóg, ale ludzkie „ja”. Żyjąc na tym świecie, ludzie doświadczają wielu sytuacji, które mogą się wydawać niesprawiedliwe. Tym boleśniejsze jest dla nas to, że często nie rozumiemy, dlaczego tak się dzieje. Chcielibyśmy przeżyć życie w poczuciu sprawiedliwości. Im częściej spotykamy się z jej brakiem, tym bardziej odzywa się w nas jej pragnienie. To błogosławieństwo mówi o wewnętrznej postawie wobec niesprawiedliwości. Oryginalny tekst biblijny na określenie słowa „pragną” używa sformułowania dipsao, które dosłownie z greki oznacza cierpieć z powodu głodu. To nie jest tylko jakieś łaknienie. To potężny głód sprawiedliwości, który przynosi realne cierpienie i wstrząsa człowiekiem wtedy, gdy doświadcza on jej braku! To potężne doznanie ma przebić się do samego dna, do samego korzenia naszego człowieczeństwa, do tego pierwotnego poczucia sprawiedliwości, którego spełnienie jest tylko w Bogu. Świat pyta o powód niesprawiedliwości, dlaczego tak się stało? Im częściej pytamy „dlaczego”, tym bardziej cierpimy, bo nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Jaka jest więc droga wyjścia? W drugim dniu naszych rekolekcji zatrzymaliśmy się nad tematem grzechu, który oddziela nas od Boga i w teraźniejszości, i na wieczność. Wieczne oddzielenie od Boga to piekło. To jest nadal prawda o nas. Nadal jesteśmy grzesznikami. Prawdą jest, że przez nasze grzechy zasługujemy na piekło i na potępienie. Nie możemy o tym zapominać. Jednak gdybyśmy naprawdę byli o tym przekonani, to nie buntowalibyśmy się w trudnych sytuacjach, bo wiedzielibyśmy, że zasługujemy na o wiele gorszą karę. Tylko Krew Chrystusa jest wybawieniem – tylko przez Nią mam wstęp do nieba. A jeśli naprawdę nie ma we mnie niczego zasługującego na niebo, to wiem, że skoro dostałem od Boga „tylko takie doświadczenie” cierpienia, a wiem, że zasługuję na potępienie, to będę widział je nie jako znak niesprawiedliwości, ale jako znak Bożego miłosierdzia, które pragnie mnie oczyścić już w tym życiu. To właśnie w tym cierpieniu mogę z całą wdzięcznością przylgnąć do Chrystusa, do Jego krzyża i złączyć się z Nim. Tak przeżywane cierpienie, staje się przestrzenią budowania szczególnej zażyłości i bliskości z Chrystusem. I to można zrozumieć tylko w sercu, między mną a Nim. To nie jest coś, czego można nauczyć się z książek. To coś, czego można nauczyć się z modlitwy. Tak przeżywane cierpienie, które rozdziera moje serce, pozwala dotrzeć do tego, co we mnie pierwotne – do przekonania, w którym mogę zrozumieć, że świat mnie nie nasyci. On nie da mi odpowiedzi na pytanie „dlaczego”? Nasycić mnie może tylko Bóg. Gdy moje serce jest rozdarte cierpieniem i wołaniem o sprawiedliwość, wtedy jestem bardzo blisko Chrystusa, który jest rozdarty na krzyżu i woła o sprawiedliwość do Ojca. Nie o sprawiedliwość, która na ziemi jest oddaniem każdemu tego, co się mu należy, bo nam za nasze grzechy należy się potępienie, ale o Bożą sprawiedliwość, która jest usprawiedliwieniem i miłosierdziem. „Ojcze przebacz im” (Łk 23,34). Błogosławiony kard. Stefan Wyszyński mówił, że Boża sprawiedliwość jest miłosierniejsza niż ludzkie miłosierdzie. Bo Bóg wie wszystko.
Pragnienie sprawiedliwości Maryi – Magnificat – „On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk 1,51). Maryja żyje tym błogosławieństwem pod krzyżem, gdzie widzi jak Jej niewinny Syn, który był bez grzechu, cierpiał za największe winy świata. Pod krzyżem Ona wiedziała, że do Boga należy zwycięstwo i to On przejawia moc swego ramienia. W tym cierpieniu jest zjednoczenie z Bogiem. Rozdarte Serce Maryi, które cierpi z powodu głodu sprawiedliwości, staje się nadprzyrodzonym strumieniem łaski Bożej, rodzajem modlitwy wstawienniczej. Nikt tak się nie łączył z Jezusem jak Ona, dlatego Chrystus mówi Janowi, aby przylgnął swoim życiem do Maryi, bo tylko ona może go wprowadzić w takie przeżywanie pragnienia sprawiedliwości.
Walka, przeciwstawienia się złu – na czym polega? Gdy Bóg chce nas obdarować takim nasyceniem, duch tego świata będzie chciał nas zatrzymać na postawieniu pytania: „dlaczego” i próbie tylko i wyłącznie intelektualnego zrozumienia wydarzeń. Jednak są sprawy, których nie zrozumie się intelektem. Można je zrozumieć tylko sercem, przez decyzję zjednoczenia się z Bogiem. Szczególnie właśnie w takich sytuacjach, w których nie rozumiemy, dlaczego coś się dzieje, gdy pojawia się niepokój związany z bezradnością wobec zła.
Lektura duchowa
„Ponieważ świat pogrążony jest w nadzwyczajnej złości, dlatego trudno wytrwać w sprawiedliwości. Przez zepsucie świata zdaje się, jakoby religijne serca koniecznie musiały zaznać skalania, jeśli już nie błotem ziemskim, to przynajmniej światowym kurzem. To istny cud, jeżeli wśród owego rozhukanego potoku zła mężnie się ktoś ostoi i nie da się porwać prądowi; jeśli kto w tym burzliwym morzu nie utonie, lub nie wpadnie w ręce rozbójników morskich i korsarzy; czy wśród zatrutego powietrza nie ulegnie zarazie. Jedynie Maryja, wierna Dziewica, nietknięta przez piekielnego węża, dokonuje cudu w duszach tych, co wiernie Jej służą: kochają oni piękną miłością”.
św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 89
Zadanie
We wszystkim, czego nie rozumiem i co przynosi ci cierpienie, będę mówić: Przyjmuję wszystko, Maryjo, ukrywam się w Twoim sercu.
Modlitwa zawierzenia
Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!